Taniec. Ruch ciała w rytm muzyki. Lub wbrew niemu. Może być sformalizowany, uporządkowany lub całkowicie frenetyczny, pochodzący z trzewi, wręcz pierwotny. Bo tak jak melodia, rytm jest najstarszym elementem składowym muzyki i to wobec niego właśnie tańczymy. Taniec jest w nas wpisany, w nasze ciała i umysły. Czy należy więc wykluczać go z muzyki określanej takimi terminami jak „poważna”, „współczesna” czy „Neue Musik”?
Muzyka elektroniczna nie poddała się łatwo prymatowi patriarchatu czy kapitalizmu i od zawsze służyła wszystkim, którzy byli nią zainteresowani. Jest muzyką wolności i nie zna takich pojęć jak płeć, przynależność kulturowa czy pochodzenie, o czym opowiada niezwykły dokument filmowy Sisters with Transistors (pol. Dziewczyny z tranzystorami). Co ważne, mimo że wyrastała w studiach eksperymentalnych, uwolniła się od wszelakich łatek, rozwijając się w szereg różnych gatunków, w tym także tanecznych. W postkomunistycznych Niemczech techno łączyło rozbite społeczeństwo, w Wielkiej Brytanii hardcore, breakbeat czy jungle umacniały antysystemowe wartości propagowane przez zmęczoną rządami Margaret Thatcher klasę robotniczą, a w Stanach Zjednoczonych house czy techno stawały się przestrzenią wolności społeczności POC (people of colour) oraz LGBTQ+. Nawet w Polsce mieliśmy swoją scenę wczesnej elektronicznej muzyki tanecznej, której centrum stanowiła przede wszystkim pofabryczna Łódź. Innymi słowy, elektronika zawsze podążała za aktualnymi wydarzeniami, niczym grzybnia wypuszczała swoje owocniki na wszystkich kontynentach i infekowała kolejne społeczności.
Taniec i elektronika jednakże nie są nierozerwalne. Nie są to zbiory równoznaczne, ale przecinające się. Muzyką taneczną może być muzyka elektroniczna, ale mamy także przypadki, w których jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Istotne dla nas jest jednak skupienie się na bardzo szczególnym przykładzie elementów wspólnych obu zjawisk, które egzemplifikują się w kulturze rave. Kultura ta powstawała w drugiej połowie ubiegłego wieku i była odpowiedzią na zachodzące zmiany społeczne, polityczne i gospodarcze. Rave uprawia się najczęściej w klubach, ale szukać go możemy także w miejscach nieoczywistych, takich jak lasy czy plaże, pustostany czy ruiny, pola czy gruzowiska. Ma to związek z przeszłością tej kultury, która była niegdyś uprawiana nielegalnie, wbrew przyjętym regulacjom prawnym. Bo – jak już ustaliliśmy – muzyka elektroniczna jest muzyką wolności. Dzisiaj co prawda kultura rave jest zniekształcona przez proces komercjalizacji, jednak jej prawdziwe oblicze nie daje się tak łatwo ograniczyć czy podporządkować – ostatecznie jest to przestrzeń manifestacji naszych pierwotnych potrzeb.
Jako że w elektronice następuje przecięcie się sacrum i profanum, nie dziwi sięganie po jej wszystkie odmiany przez osoby komponujące muzykę współczesną. Żyjemy w końcu otoczeni przez popkulturę, więc siłą rzeczy muzyki elektronicznej doświadczamy wszędzie. Dla generacji millenialsów czy generacji Z jest to wręcz naturalne zjawisko. Starsze pokolenia często dyskryminują ogromny potencjał tanecznej muzyki elektronicznej, ponieważ nie znają jej historii czy znaczenia kulturowego. Cytując chociażby Jeffa Millsa, ojca techno: „techno nie zostało stworzone jako muzyka taneczna, lecz jako manifest futurystyczny”. I właśnie w tym duchu tworzymy Dance Modern: jako manifest, metaforyczny pakt przymierza między Neue Musik a elektroniczną muzyką taneczną.
Dance Modern to wydarzenie wspólnotowe, tworzone przez dwa duże warszawskie festiwale w przestrzeni Komuny Warszawa, która (współ)organizowała niejeden koncert. To święto muzyki tanecznej i elektronicznej, skupione wokół istotnych postaci tworzących sztukę na przestrzeni gatunków czy dziedzin, w tym także polskiej reprezentacji twórców i twórczyń. FOQL (Justyna Banaszczyk) zaprezentuje materiał kontemplacyjny i drone’owy, który sama określiła jako „doświadczenie imprezy w głowie introwertyka”. LOUFR (Piotr Bednarczyk) zagra materiał ze wszystkich swoich albumów. RYTERSKI planuje skupić się na wlasnych ostatnich poszukiwaniach gatunkowych, zahaczając o jungle, noise czy techno. Zupełnie innym językiem niż ta trójka posługuje się duet H31R, który w swojej muzyce o hip-hopowym rodowodzie eksploruje eksperymentalną elektronikę. Duet ten zaprezentuje materiał z zeszłorocznego albumu HeadSpace. No i w końcu duet Elvin Brandhi i Sara Persico, który łączy improwizowane teksty i zdekonstruowane bity tej pierwszej z analogowymi, abstrakcyjnymi dźwiękami drugiej.
Tym wydarzeniem chcemy pokazać, że na festiwalach muzyki współczesnej czy awangardowej można sięgać po zdobycze kultury rave. Chcemy także zademonstrować braterstwo/siostrzeństwo dwóch dużych festiwali warszawskich. Bo wierzymy, że we wspólnocie jest siła twórcza, zdolna do współtworzenia kultury i jej komentowania. Dlatego chcemy was zaprosić do tego procesu i złączyć się w dzikim tańcu.
Rafał Ryterski, główny kurator koncertu, Warszawska Jesień