Pascha crucifixionis - Piotr Tabakiernik Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej Warszawska Jesień

przejdź do treści

Święty Jan Ewangelista w Wielki Czwartek spoczywał na piersi Chrystusa. Wsłuchiwał się w rytm cichego i pokornego Serca, które dzień później ujrzał otwarte na krzyżu. Zapisywał każde Jego drgnienie – kroplami atramentu spadającymi na papirus blady jak umęczone ciało Mistrza. Pascha crucifixionis to nie dramat pasyjny, ale czysta narracja. Jan opowiada to, co widział i słyszał – bez emocjonalnej ekspresji, prostym rytmem języka greckiego swoich czasów. Chrystus stoi przy nim niemal milczący, Maryja bardziej słucha, niż mówi, a chór – jak dźwiękowy cień – nie rozdziera ciszy.

Kilka razy, niczym kontrapunkt, Kościół odpowiada łacińskimi psalmami. Głosy z ogarniętej wojną Jerozolimy wypowiadają proste hebrajskie słowa: „Żal” – „Człowiek” – „Przejście” – „Matka”. Greka, łacina, hebrajski – trzy języki chrześcijaństwa. Trzy języki z krzyża Chrystusa.

Ale języków jest więcej. Przez kilka miesięcy ludzie z całego świata przysyłali mi nagrania fragmentu 1 Kor 15, 3–5. Od Grecji po Uzbekistan, od Niemiec po Tanzanię, od Słowacji po Indonezję, Brazylię i Filipiny. Ich szept pulsuje w tej kompozycji – to z niego wyprowadzone są wszystkie dźwięki i harmonie, rozszczepione w świetle spektrogramów jak promienie w szkle.

Muzyka nie podlega mechanicznemu metrum – to intuicja wykonawców, rytm ich oddechu, myśli i pulsu. Przypływ i odpływ. Zasłuchanie w bicie Serca, w którym abyssus abyssum invocat (Ps 41, 8) – „głębia przyzywa głębię”. W tym ruchu – jakby poza czasem – ciała chwilami zdają się tańczyć. Ale czy dusza zakochana w Bogu, który oddał za nią życie, nie może tańczyć, stojąc na progu, w prześwicie między śmiercią i życiem, w samym przejściu między nimi, tam, gdzie trwa Pascha?

Piotr Tabakiernik