IDŹ, AŻ USŁYSZYSZ
Teraz jest na poważnie. Rok temu było dla hecy. W lipcu 2020 po prostu poszliśmy w miasto słuchać. W małym, dla żartu sformalizowanym gronie, na początku pierwszej śródpandemicznej odwilży, stęsknieni wspólnotowego doświadczenia dźwięku spacerowaliśmy po Warszawie, wymyślaliśmy nowe sposoby słuchania, dzieliliśmy się skojarzeniami i wrażeniami, byliśmy znowu razem. Kilkunastoosobową grupą artystek dźwiękowych, kompozytorów, krytyków i performerek szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, jak zaktualizować sztukę dźwięku w pandemii. Bo intuicyjnie czuliśmy wszyscy, że słuchamy inaczej, i nie chodziło przecież jedynie o odkorkowane ulice i nagłośnione ptaki. Czuliśmy, że wyostrzył nam się słuch w przestrzeni, że to, co znane, jakoś nieznajomo brzmi w towarzystwie, że nie na żarty stęskniliśmy się za „nażywą” eksperymentalną muzyką. A przede wszystkim – że w namyśle nad słuchaniem wciąż miesza się bezradność, nadmiar i niezaspokojona ciekawość.
Rok temu było dla hecy. Teraz jest na poważnie. Na poważnie zadajemy sobie teraz pytanie, jak zawiązać takie intymne wspólnoty słuchania na Warszawskiej Jesieni. Ryzykujemy klęskę w zderzeniu efemerydy z instytucją; spotkanie z estetyką porażki. Spacer dźwiękowy (soundwalk) jest niestabilną formą wyrazu artystycznego. Uporczywie uchyla się prawu autorskiemu, wagaruje na wyższych uczelniach sztuk pięknych, nieustannie wychodzi z roli. Jest na równi kompozycją muzyczną, performansem, artystycznym badaniem terenowym, wycieczką, rozmową, warsztatem i lekcją słuchania. Nigdy wszystkim i nigdy tylko jednym z powyższych. Idziesz, aż usłyszysz: siebie, innych, wspólnotę, miejsce, środowisko, historie, wyobraźnię, ciało, ruch. W tej niejednoznaczności wyczuwamy największy potencjał soundwalku jako alternatywnego sposobu produkcji wiedzy. Bełkot? Zróbmy dwa kroki wstecz i przystańmy na chwilę.
Ekolodzy akustyczni prowadzą spacery dźwiękowe od lat 70. ubiegłego stulecia. W klasycznej formule mają one uwrażliwiać uczestników na bogactwo i problematykę środowiska dźwiękowego, by uświadomiona w ten sposób publiczność doprowadziła do zmiany dźwiękowego świata na lepsze – przywrócenia równowagi zmysłów, redukcji hałasu, ochrony dźwiękowej różnorodności, projektowania akustycznego. To wszystko idee wypracowane w pierwszej połowie lat 70. w Vancouver przez interdyscyplinarny zespół badawczy World Soundscape Project pod kierownictwem kanadyjskiego kompozytora R. Murraya Schafera. Ale od tamtego czasu spacery nieustannie ewoluują. Sięgają po nie performerzy, kompozytorki, twórcy nagrań terenowych, artystki wizualne, wędrowni kuglarze i łowcy grantów. My na początku lata ubiegłego roku dostrzegliśmy w nich potencjał wyciągnięcia sztuki dźwięku ze świata cyfrowych transmisji z powrotem w real. Nazwaliśmy to 30. Jubileuszowym Międzynarodowym Festiwalem Warszawskich Spacerów Dźwiękowych Slow Soundwalking Warsaw Pan-the-Mic Edition, bo czemu by nie? W tym samym gronie jesienią 2021 stawiamy sobie za cel zawiązanie małych wspólnot słuchaczek i słuchaczy Warszawskiej Jesieni, które w czasie trwania festiwalu czterokrotnie spotkają się w różnych częściach miasta, by przespacerować się skomponowanymi przez nas ścieżkami dźwiękowymi. Zgodnie z duchem ekologii akustycznej upcyklingujemy część zeszłorocznych pomysłów, które żal nam wyrzucić do jednorazowego worka na kulturę. I za punkt honoru stawiamy sobie ponowne doprowadzenie ich do stanu rozkładu.
Na trasie czterech spacerów połączonych wspólnym hasłem Idź, aż usłyszysz przecina się siedem szlaków trzynaściorga kompozytorek i kompozytorów. Czasem działaliśmy zespołowo, czasem chodziliśmy własnymi ścieżkami. Wspólnie wydeptaliśmy czteroczęściowy cykl (operę? suitę? dowiemy się post factum) i teraz oczekujemy koncertowego wykonania w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Interpretację powierzyliśmy sześciorgu performerów i performerek. Każdy inaczej zadyryguje swoim kilkuosobowym zespołem uczestników festiwalu, ustalonym w aleatorycznym systemie zapisów. Trzymamy się partytury, ale w razie potrzeby jesteśmy gotowi odwrócić ją do góry nogami.
Część pierwsza, IDŹ, AŻ USŁYSZYSZ sobie, to klasyczny spacer dźwiękowy. Nie ma tu rekwizytów, nie ma głośników, jest słuchaczka, a wokół niej – nienaruszony pejzaż dźwiękowy warszawskiego Żoliborza. Nienaruszony do czasu, aż zostanie usłyszany za pomocą którejś z metod opracowanych przez Aleksandrę Kowalczyk, Magdalenę Barszcz i Gustawa Gliwińskiego. Akt słuchania staje się wsobną formą komponowania rzeczywistości.
Tak rozgrzane uszy zanurzymy następnego dnia w sąsiedzkość, lokalność, społeczne bycie u siebie. Druga część cyklu pod hasłem IDŹ, AŻ USŁYSZYSZ Grochów to muzycznie wyczulone studium miejskiego organizmu na przykładzie jednej z najbarwniejszych dzielnic Warszawy. Maximiliano Bober, Mikołaj Ratajczak i Sławomir Wojciechowski stworzyli trasę przez podwórka i blokowiska, wskazują na dźwięki zapisane na zabytkowych murach i w książkach, snują opowieści z codziennego życia mieszkańców dzielnicy – tych, których telewizory i radia słyszymy przez otwarte okna i tych niezręcznie milczących, nie dość pamiętanych.
IDŹ, AŻ USŁYSZYSZ granice najbardziej dosłownie mierzy się z odwiecznym problemem kulturowego przeciwstawiania muzyki i dźwięku. Ale też opozycji (kontr)kulturowych i ekologicznych ujęć muzyki noise i zanieczyszczenia hałasem. Zdarzenie skomponowane przez Krzysztofa Marciniaka, Anetę Stefańską i Krystynę Wiśniewską sprowadzi publiczność nad brzeg podziemnej rzeki hałasu, w najgłębsze czeluści środowiska typu lo-fi. Z powrotem na powierzchnię pomogą się jej wygramolić Izabela Smelczyńska oraz Mateusz Śmigasiewicz, których kompozycja mami i zaciera granice między dźwiękową jawą a muzycznym snem.
Przebiegający pod hasłem IDŹ, AŻ USŁYSZYSZ w ruchu spacer Kuby Krzewińskiego i Aleksandry Chciuk wystawia na próbę muzykę jednego z najbardziej pomnikowych kompozytorów. Wirtuozowsko łączy elementy różnych kultur muzycznych od „studniówkowego” poloneza, przez nieskrępowany taniec współczesny, po wirowanie derwiszów, by zaprojektować eksperymentalną sytuację koncertową dla tej utartej ścieżki dźwiękowej. Wreszcie przypomina: słuchacz i słuchaczka składają się nie tylko z uszu.
Krzysztof Marciniak i Joanna Zabłocka