Caerulean - Rebecca Saunders Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej Warszawska Jesień

przejdź do treści

Wspólne sesje z Carlem Rosmanem nauczyły mnie przez lata sięgać po złożoną paletę cichych, niestabilnych, kruchych brzmień na klarnet basowy. Owe dwulub trzyczęściowe dźwięki – diady – łączone są z permutacją dwóch serii przedętych tonów, z których każdy może być kombinowany z innymi i dalej różnicowany za pomocą podwójnych trylów, frullata i rozlicznych niuansów brzmieniowych. 

Te w istocie płynne dźwięki pianissimo fascynują mnie z uwagi na swą kruchość, ulotność i piękno, na zdolność do najdelikatniejszego wyłaniania się z ciszy i powrotu do niej, jakby akt kompozycji polegał na odsłanianiu dźwięków, wyłanianiu ich spod powierzchni ciszy. 

Najnowsze poszukiwania ujawniły, że niektóre z tych dźwięków, gdy grane są głośno, sprawiają wrażenie zaskakująco bezpośrednich i intensywnych, pozwalając mi na użycie skrajnych kontrastów brzmieniowych w węzłowych momentach formy na przestrzeni całej kompozycji. 

Przy tym wszystkim solo to można słyszeć po prostu jako linię melodyczną opartą na jednym do trzech głosów, kręcącą się wokół samej siebie, nieskończoną.

Cytat z Samuela Becketta służy do skrystalizowania niektórych myśli, które nękały mnie w czasie procesu komponowania: 

„uderzenia raz słabe raz wyraźne jakby niesione przez wiatr ale ani oddechu i szlochy raz słabe raz wyraźne.
...
gdy stał taki pochylony i do jego uszu słabo z głębi znów i znów ach...” 

Samuel Beckett, Podrygi, 1986–89 

Rebecca Saunders