7:30 Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej Warszawska Jesień

przejdź do treści

Siódma trzydzieści dzwonek budzika
to, co się śniło, powoli znika
to było głupie, to, co się śniło
przestawiam budzik o dziesięć minut.
Siódma czterdzieści znów ta melodia
Mozart Sonata, refren tygodnia.
Może za słodki. Ustawię nowy.
Dziadek miał kozy, świnie i krowy.
On musiał wstawać o wiele wcześniej
Już zaraz wstaję. I tak już nie śpię
i zaraz myslę o tym dedlajnie,
który był wczoraj. Trochę niefajnie,
ale za trudny dali ten raport.
Już zaraz wstaję najtrudniej zacząć.

Najtrudniej zacząć
i bardzo trudno
przypomnieć sobie
sen.

No dobra, wstałam. Kręci się w głowie.
Wiem, co się śniło. W nocy był złodziej
Siedziałam długo nie mogłam zasnąć
Odkręcił zamek. Zamek był z masła.
Wszedł do pokoju. Nie widać twarzy
Już pod prysznicem. Woda. Au, parzy.
O, teraz lepiej. Więc on tam stoi
A potem idzie, bardzo powoli
To, że powoli, to właśnie straszne
Patrzę i czuję, że zaraz wrzasnę
Mam mydło w płynie z najnowszej serii
Mango i coś tam – zapach energii
Może zadziała autosugestią.
On coraz bliżej. Łapię za krzesło.
No podejdź jeszcze to cię nim rzucę
Wtedy on znika. Wygrałam, uciekł.
Zostawił dla mnie coś na podłodze
To był listonosz, nie żaden złodziej.
Przyniósł mi paczkę. Pracują w nocy.
Widzę się w lustrze. Trzeba ściąć włosy.
Trochę za długie. Co było w paczce?
Już nie pamiętam. To bardzo ważne.
Albo nieważne. Już jest po ósmej.
Szybko śniadanie. Znowu się spóźnię.
Ciągle się spóźniam to dosyć straszne.
Jutro z tym koniec. Co było w paczce?
Za oknem słońce, zawsze to miło.
To było... jakby... No nie wiem, co.
Najtrudniej zacząć
i bardzo trudno
przypomnieć sobie
sen.